Synteza
buddyzmu i chrześcijaństwa (i w ogóle wszystkich dobrych religii)
jest potrzebna. Nie dlatego, żeby utworzyć jakąś wielką
niezrozumiałą mieszaninę. Nie w tym rzecz. Synteza jest konieczna
w rozumieniu – w poznaniu. Jeśli chce się mieć prawdziwe
poznanie, trzeba się ustosunkować do wszystkiego i to
ustosunkowanie musi być prawdziwe, a nie obłudne. Jeśli widzę
dwie religie, które pokazują te same owoce, takie jak miłosierdzie
względem bliźnich, to myślę, że pochodzą one z tego samego
źródła. A ponieważ ich owoce są prawdziwe i przynoszą prawdziwy
pożytek, to myślę, że źródło również jest dobre i prawdziwe. Jeśli
taka jest prawda, to głupotą by było, aby wyznawcy dwóch religii wywodzących
się z jednego źródła sprzeczali się ze sobą co do szczegółów
zależnych od wyobrażeń i języka. Mądrością będzie, gdy wyznawcy dwóch dobrych religii poznawać się będą wzajemnie w tym, co mają
wspólnego, aby pogłębić więź ze sobą i dzięki temu
potęgować miłość na świecie. Ludzie dobrej woli powinni się
łączyć, a nie dzielić. Głupotą jest się dzielić z powodu
tego, że ja mówię po polsku, a ktoś inny po angielsku, kiedy
nasze myśli są te same i zmierzają do Dobra. Skoro tylko
jesteśmy jednomyślni i zmierzamy do Dobra, należy poznać w czym
tkwi ta nasza wspólność, abyśmy stali się doskonalsi we wspólnej
miłości. Jeśli będziemy patrzeli tylko na złudzenia słów,
dojdzie do niepotrzebnego podziału i nienawiści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz