Synteza
buddyzmu i chrześcijaństwa (i w ogóle wszystkich dobrych religii)
jest potrzebna. Nie dlatego, żeby utworzyć jakąś wielką
niezrozumiałą mieszaninę. Nie w tym rzecz. Synteza jest konieczna
w rozumieniu – w poznaniu. Jeśli chce się mieć prawdziwe
poznanie, trzeba się ustosunkować do wszystkiego i to
ustosunkowanie musi być prawdziwe, a nie obłudne. Jeśli widzę
dwie religie, które pokazują te same owoce, takie jak miłosierdzie
względem bliźnich, to myślę, że pochodzą one z tego samego
źródła. A ponieważ ich owoce są prawdziwe i przynoszą prawdziwy
pożytek, to myślę, że źródło również jest dobre i prawdziwe. Jeśli
taka jest prawda, to głupotą by było, aby wyznawcy dwóch religii wywodzących
się z jednego źródła sprzeczali się ze sobą co do szczegółów
zależnych od wyobrażeń i języka. Mądrością będzie, gdy wyznawcy dwóch dobrych religii poznawać się będą wzajemnie w tym, co mają
wspólnego, aby pogłębić więź ze sobą i dzięki temu
potęgować miłość na świecie. Ludzie dobrej woli powinni się
łączyć, a nie dzielić. Głupotą jest się dzielić z powodu
tego, że ja mówię po polsku, a ktoś inny po angielsku, kiedy
nasze myśli są te same i zmierzają do Dobra. Skoro tylko
jesteśmy jednomyślni i zmierzamy do Dobra, należy poznać w czym
tkwi ta nasza wspólność, abyśmy stali się doskonalsi we wspólnej
miłości. Jeśli będziemy patrzeli tylko na złudzenia słów,
dojdzie do niepotrzebnego podziału i nienawiści.
Słońce na wschodzie jest tym samym słońcem, co na zachodzie. Niebo i słońce jest jedno. Po cóż więc podziały?
środa, 30 listopada 2011
Dziedzictwa
wszystkie dziedzictwa kiedyś
zginą
wszystkie
dziedzictwa
to tylko marne ludzkie przywiązania
powtarzanie przyzwyczajeń
to tylko marne ludzkie przywiązania
powtarzanie przyzwyczajeń
są jednak i takie dziedzictwa
które ginąc na ziemi
odżywają w niebie
wtorek, 29 listopada 2011
Nie wszystko koniecznie złe
„Tak
jak czysty i pachnący kwiat lotosu wyrasta z bagiennego mułu, a nie
z czystej gleby wyżyn, tak z brudu ziemskich namiętności rodzi się
czyste Oświecenie Stanu Buddy. Nawet błędne poglądy heretyków i
złudzenia namiętności mogą być nasionami Stanu Buddy” (słowa
z wypowiedzi Buddy w książce Nauka Buddy,
Dharma 2.4.6).
Niczego
nie trzeba odrzucać jako złego. Potępianie czegoś wedle własnych
mniemań nie prowadzi do dobra, gdyż opiera się na zawężonym
osobistym spojrzeniu i odrzuca to coś, co mogłoby stać się
użyteczne i dobre, gdy popatrzy się szerzej. „Ci, którzy
podążają ścieżką Oświecenia (…) nie wychwalają dobra ani
nie potępiają zła, nie pogardzają dobrem ani nie pobłażają
złu” (Nauka Buddy,
Dharma 2.4.5).
Słońce
wschodzące nad klasztorem buddyjskim w Indiach,
to
samo które wschodzi nad kościołami chrześcijańskimi w Polsce
Antypatyczny Bóg
Bóg
od samego początku był Miłością i Miłosierdziem. „Antypatyczny”
wydawał się tylko dla tych, którzy nie żyli miłością. Z
miłości Bóg podał Izraelowi prawa, które prowadziły do miłości
i były miłością. Dawały one człowiekowi radość życia w
pokoju i ładzie. Nie były one przymusowymi nakazami, a raczej
dobrotliwymi wskazaniami, mówiącymi: „Czyń tak a tak, a będzie
ci się żyło dobrze”, „nie rób tego a tego, bo spotka cię
nieszczęście”. Bóg był przezorny w swojej miłości i wiedział,
co jest dla człowieka dobre, a co złe.
poniedziałek, 28 listopada 2011
Jezus w rzędzie z innymi
Według
niektórych, Jezusa Chrystusa nie można postawić w jednym rzędzie
z Buddą, Mahometem, Zoroastrem i innymi, bo dla nich Jezus Chrystus
to Bóg. Jednak zauważyć trzeba, że ten sam Chrystus był też
człowiekiem i jako taki – w wymiarze ludzkim – może być też
porównywany z innymi świętymi. Trzeba uwzględnić także
rzeczywistość innych ludzi, którzy nie znają jeszcze Jezusa
Chrystusa i nie uznają w Nim Boga. Tym, którzy nie rozpoznali
jeszcze Jezusa Chrystusa jako Boga, trzeba przedstawić Go jako
człowieka; a dla wyznawców innych wyznań trzeba postawić Go w
jednym rzędzie z Buddą, Mahometem, czy Zoroastrem. Nie można
lekceważyć wierzeń innych ludzi, nie znając ich dobrze.
Wiara i wierzenie
„Wiara
jest przyjęciem przez łaskę prawdy objawionej” (powiedziane w
deklaracji Dominus Iesus
nr 7). Wierzenie zaś nie jest odłączne od wiary. Wierzenie to sama
czynność wiary. Doświadczenia, przemyślenia, różne rodzaje
mądrości i pobożności wypływają z wiary i są skutkiem
przyjęcia przez łaskę prawdy objawionej, czyli prawdy, jaka
objawia się w jednym, prawdziwym Słowie. Wszystkie rodzaje mądrości
i pobożności są łaską. To dzięki nim przyjmuje się prawdę
objawioną. Bez tych różnych doświadczeń religijnych wiara nie
miałaby mocy. Wygasłaby bez łaski przejawiającej się w różnych
rodzajach mądrości i pobożności. Nie można więc lekceważyć
wszystkich różnorodnych religijnych doświadczeń, skoro pozwalają
one wierzyć – skoro dają sercu człowieka przyzwolenie dla Boga,
który się objawia. Jedyny przemawia w Trójcy
właśnie przez serca. Bóg daje się poznać człowiekowi w jego
ludzkim doświadczeniu. On chce być poznany – poznany w swej
niezmierzoności – niezmierzoności swej miłości.
niedziela, 27 listopada 2011
Zbawienie na rubieżach
Ci,
którzy ponoszą śmierć z powodu wiary, katechumeni i wszyscy
ludzie, którzy pod wpływem łaski, nie znając Kościoła, szczerze
szukają Boga i starają się pełnić Jego wolę, mogą być
zbawieni, chociaż nie przyjęli chrztu.
Katechizm
Kościoła Katolickiego, 1281.
Córko, kiedy zrozumiesz,
jak bardzo świat stał się wobec Mnie obojętny, wtedy pojmiesz
Moją gorycz. Mój Kielich Miłosierdzia jest pełny, a Mój Kielich
Sprawiedliwości również. Oni zasmucają Mnie, poją Mnie goryczą,
kiedy wywołują rewolucje i buntują się przeciw Mnie oraz przeciw
Mojemu Prawu. Ja jestem tym samym Bogiem Żywym, ale Mój lud nie zna
już strachu, przeciwstawia Mi się, prowokuje Mnie! Stwarzanie ich
było Moją radością. Dlaczego buntują się przeciw Mnie? Ku komu
mogą się zwrócić? Cierpię. Dokąd – według własnego
mniemania – się kierują? Moje Ciało jest zmęczone i zranione,
Moje Ciało potrzebuje odpoczynku i ulgi.
– To się odnosi do Kościoła, Panie?
– Tak. Moje Ciało to Kościół. Vassulo, pragnę umocnić Mój Kościół, pragnę zjednoczyć wszystkich Moich kapłanów, jak jedną armię, armię zbawienia. Moje owce są rozproszone, wszyscy kapłani powinni się zjednoczyć.
– Mój Boże, co do mnie, jestem ochrzczona jako prawosławna obrządku greckiego. Do kogo zwracasz się, Panie? Do katolików, protestantów, czy do innych religii lub sekt? Ośmielam się zapytać o to, bo one istnieją.
– O, Vassulo, Vassulo, Ja jestem tylko Jeden. Ja, Bóg, jestem tylko Jeden. Moje dzieci stworzyła Moja Ręka, dlaczego są rozproszone? Pragnę jedności. Chcę, by Moje dzieci się zjednoczyły. Ja jestem tylko jednym Bogiem i oni powinni zrozumieć, że Najświętsza Trójca jest cała Jednością! Duch Święty, Ojciec i Syn, Jezus Chrystus, wszyscy trzej są Jednym. Vassulo, przylgnij do Mnie, ucz się ode Mnie.
– Mój Boże, a Światło?
– Ja jestem Światłem, Ja jestem Jeden.
– To się odnosi do Kościoła, Panie?
– Tak. Moje Ciało to Kościół. Vassulo, pragnę umocnić Mój Kościół, pragnę zjednoczyć wszystkich Moich kapłanów, jak jedną armię, armię zbawienia. Moje owce są rozproszone, wszyscy kapłani powinni się zjednoczyć.
– Mój Boże, co do mnie, jestem ochrzczona jako prawosławna obrządku greckiego. Do kogo zwracasz się, Panie? Do katolików, protestantów, czy do innych religii lub sekt? Ośmielam się zapytać o to, bo one istnieją.
– O, Vassulo, Vassulo, Ja jestem tylko Jeden. Ja, Bóg, jestem tylko Jeden. Moje dzieci stworzyła Moja Ręka, dlaczego są rozproszone? Pragnę jedności. Chcę, by Moje dzieci się zjednoczyły. Ja jestem tylko jednym Bogiem i oni powinni zrozumieć, że Najświętsza Trójca jest cała Jednością! Duch Święty, Ojciec i Syn, Jezus Chrystus, wszyscy trzej są Jednym. Vassulo, przylgnij do Mnie, ucz się ode Mnie.
– Mój Boże, a Światło?
– Ja jestem Światłem, Ja jestem Jeden.
Słowa
Jezusa z objawienia Vassuli Ryden, Prawdziwe życie w Bogu 10:
4.04.87.
sobota, 26 listopada 2011
Zadanie łowcy dusz
Ja
wychodzę, aby łowić dusze
pogrążone
w bagnie.
Żeby
z bagna je wyłowić,
nieraz
muszę w bagno włożyć rękę.
Nieraz
bagnem muszę się obryzgać,
a
w ostateczności
w
samo bagno muszę wskoczyć♥
piątek, 25 listopada 2011
Działanie Boga
Czegokolwiek
dokonali kiedykolwiek święci moi, było moim dziełem, bo zawsze
napełniam bez miary wasze puste dłonie wyciągające się ku Mnie.
Jakże bym mógł odmówić pomocy tym, którzy o nią proszą,
zawieść ufność i nadzieję ubogich...? Słowa
Jezusa w objawieniu Anny, „Boże wychowanie” 1, III, 10 I 1983
(XI).
Wszystkie
Święte Dzieła pochodzą ode Mnie. Słowa
Jezusa w objawieniu Vassuli Ryden, „Prawdziwe życie w Bogu” 8:
3.03.87.
czwartek, 24 listopada 2011
Znaczenie słowa Kościół
Kościół znaczy
wspólnota, a ściślej dobra wspólnota – wspólnota życia
Bożego.
Braterstwo duchowe wszystkich
Proszę
was wszystkich o życie w prawdziwej wspólnocie braterstwa i
wzajemnej miłości, bez robienia różnic ze względu na rasę,
język lub religię. Wszyscy jesteście dziećmi Bożymi, odkupionymi
przez Jezusa, powierzonymi Mojemu duchowemu macierzyństwu. Dlatego
wszyscy powinniście żyć ze sobą jak prawdziwi bracia. Jedynie
dzięki życiu w braterstwie będzie mógł zapanować pokój.
Słowa Maryi Do kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej
(320f: 1.01.1986), spisane przez ks. Stefano Gobbi.
Św.
Jan z Dukli i Jego braciszek
środa, 23 listopada 2011
Życie tylko w kościele
Nie
jest możliwe, aby elementy zbawienia i prawdy istniały poza
Kościołem Katolickim (rozumianym tak jak wyżej,
jako społeczność wiernych). Jeśli
gdzieś są obecne elementy zbawienia i prawdy, to są one już włączone w
całość Kościoła Katolickiego, gdyż Kościół Katolicki to w
istocie społeczność żyjąca prawdą na drodze do zbawienia. Każdy
może należeć do tej społeczności, choćby tylko przez wejście
na jej drogę. Dlatego jest ona powszechna.
wtorek, 22 listopada 2011
Stworzenie świata i nauka
Nauka
doświadczalna nie dochodzi do prawdy stworzenia, ponieważ prawdy
tej nie daje się dowieść za pomocą metod naukowych innych niż
wnioskowanie. Wykracza to poza wszelkie wyobrażenia i tylko rozum
jest w stanie naświetlić prawdę stworzenia. Czy można sobie
wyobrazić swojego prapradziadka? Wierzy się tylko, że miało się
takiego i zakłada na mocy wniosku, że własna osoba wzięła jakiś
początek od innej osoby. Patrząc na związki przyczynowo-skutkowe,
dochodzimy do tego, że wszechświat ma swój początek. Ale nie
udowodnimy tego na jakimś wskaźniku i nie wykażemy za pomocą
wzoru matematycznego.
„Bóg,
który jest dobry i przewyższa wszelką dobroć, nie zadowolił się
kontemplowaniem samego siebie, lecz zechciał, aby wszystkie istoty
przez Niego pobłogosławione mogły stawać się uczestnikami Jego
dobroci: dlatego stworzył z niczego wszystkie rzeczy, widzialne i
niewidzialne, łącznie z człowiekiem oraz rzeczywistościami
widzialnymi i niewidzialnymi. A stworzył to, myśląc i realizując
to jako byt zdolny do myślenia (ennoema ergon), wzbogacony przez
słowo (logo [i] sympleroumenon) i ukierunkowany na ducha (pneumati
teleioumenon)”. Jan
Damasceński „Contra imaginum calumniatores” II, 2, PG 94, zb.
865A.
poniedziałek, 21 listopada 2011
Dążenie miłości
Miłość
nie dąży do rozłamów, ale do zgody. Miłość pragnie wspólnoty
ze wszystkimi, pragnie pojednania (nawet z grzesznikami i
błądzącymi). Miłość jest pokorna i przyjmuje nawet
zwierzchnictwo ziemskich władców, ponieważ wie, że jej wolności nic
nigdy nie zaszkodzi.
Przypowieść o rannym
Nie
opuszcza się rannego, jeśli jego rany można jeszcze uleczyć.
Gdy zaś nie ma już żadnego ratunku, należy mu zapewnić godziwą śmierć.
Gdy zaś nie ma już żadnego ratunku, należy mu zapewnić godziwą śmierć.
Przypowieść o oczyszczaniu własnego strumienia
Jeśli do
strumyka dostaje się trucizna i okazuje się, że jest on niezdatny
do picia, trzeba pójść w górę, do źródła strumyka, gdzie jest
on jeszcze czysty, a następnie schodząc na dół, dowiedzieć się
jaka jest przyczyna skażenia w strumieniu. W ten sposób później
można oczyścić strumień. To jest nawet powinnością, żeby
człowiek próbował oczyścić taki skażony strumień, bo nie
robiąc tego, pozbawia się czystej wody do życia. Mógłby go
zostawić, ale wtedy musi narażać się na trudy poszukiwań innych
strumieni. A te inne strumienie mogą znajdować się na ziemiach
obcych i nieznajomych. Ten człowiek może nie umieć się poruszać
w innym środowisku i czerpać wody z innych strumieni. Może te inne
strumienie będą się znajdowały na obszarach skalistych, których
wcześniej ten człowiek nie znał. Może będą się znajdowały w
jakichś wąskich szczelinach. Może będą zmieszane z mułem, z
którego trzeba będzie oczyścić wodę. Ten człowiek może nie
mieć pojęcia jak czerpać wodę z takich strumieni. A nawet gdy się
tego nauczy, to musi poświęcić temu wiele pracy i wiele wysiłku. Mądrze by postąpił gdyby został w swoim środowisku i
oczyścił własny skażony strumień. To też wymaga pracy, ale
teren jest mu znajomy i ma ludzi do pracy, którzy mogą mu pomóc.
Inaczej oddala się, dochodzi w nieznane miejsca, z nieznajomymi
osobnikami, o innych obyczajach i języku, i ma wtedy kłopot. Może
się nawet zdarzyć, że te strumienie będą leżały na zajętych
już ziemiach i nikt nie będzie się chciał nimi podzielić.
piątek, 18 listopada 2011
Najgorsze prześladowanie
Smutne, że
na świecie są prześladowani chrześcijanie.
Ale najsmutniejsze, że są oni prześladowani we własnym Kościele.
Ale najsmutniejsze, że są oni prześladowani we własnym Kościele.
czwartek, 17 listopada 2011
Twoja myśl i moja
Ty masz swoją myśl, a ja mam swoją.
Twoja myśl powołuje się na judaizm, braminizm, buddyzm, chrześcijaństwo i islam. W mojej myśli jest tylko jedno powszechne wyznanie, którego różne ścieżki są zaledwie palcami kochającej ręki Najwyższej Istoty.
Ty masz swoją myśl, a ja mam swoją.
Moją jest myśl tego, kto zagubił się w swym własnym kraju, obcy we własnym narodzie, samotny wśród krewnych i przyjaciół.
Khalil Gibran
(przekład własny z języka angielskiego)
środa, 16 listopada 2011
Boskie Prawo
„Nie
sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie
przyszedłem znieść, ale wypełnić”.
Powiedział Jezus, jak podaje Ewangelia według św. Mateusza (5,17).
Powiedział Jezus, jak podaje Ewangelia według św. Mateusza (5,17).
Prawo
Chrześcijańskie jest więc tylko wypełnieniem Prawa Mojżeszowego.
Różnica jest taka, że chrześcijanie mają miłować także
nieprzyjaciół (Mt 5,44). Bo mają być doskonali, tak jak Ojciec
jest doskonały (Mt 5,48), a Jego Słońce wschodzi nad dobrymi i
złymi (Mt 5,45). Jezus nic nie zmienił, tylko ze starych rzeczy
wydobył nowe. Pokazał to, czym Prawo żyje. To nowe Prawo to:
„Miłuj Boga i miłuj bliźniego” i z tego wynika wszystko. Jest
to Prawo Miłości i Miłosierdzia.
Kościół
próbował to Prawo rozwinąć, żeby stało się jaśniejsze.
Kiedy robił to zgodnie z duchem, wychodziło to na dobre, a kiedy
robił po ludzku, zniekształcał pierwotny obraz. Stąd w Kościele
pojawia się zepsucie, kiedy próbuje on odczytać prawa duchowe po
ludzku. Jednak w końcu przyjdzie Jezus i wygarnie wszystkie
oszustwa. Gdy więc miara się przebierze, wszystko wróci znowu na
swoje miejsce.
Interpretowanie prawa jest
powszechne we wszystkich religiach i organizacjach. Każdy próbuje
jakoś wyjaśnić, uwiarygodnić to, co na początku było proste (bo
prawo jest proste, a ludzie złożeni). Zachowanie prawa jest ciężkie
dla namiętnych ludzi. Stąd jest w nich
skłonność wynajdywania luk prawnych i tworzenia nowych praw. Wydaje im się wówczas, że tym sposobem usprawiedliwią się ze swoich błędów i
słabości. Jednak bez względu na to, co wymyślą, w ich działaniu obecna jest obłuda. Cóż więc będzie, kiedy spotkają się z prawdą? Wszystko wyjdzie na jaw bez
możliwości ukrycia kłamstwa. Gdy ukaże się prawda, kłamcy
poczują się zakłopotani. Będą mogli albo przeprosić i
zawrócić, albo uciec od światła i zostać zmiażdżeni pod własnym
ciężarem, którego wcześniej nie chcieli złożyć.
Nie
przyszedłem znieść prawa i proroków, ale wypełnić.
wtorek, 15 listopada 2011
Wytłumaczenie świadomości ponownego powstania (nazywanego reinkarnacją)
Dusza wracając do Boga –
oczyszczając się – powraca do swego źródła w Bogu, gdzie On
obdarza ją w sposób czysty. Dusza w bliskości Boga zdobywa zdolności
poznawcze Boga. W tym czystym widzeniu poza czasem i miejscem może widzieć i
poznawać jasno Boga samego i wszystko, co od Niego pochodzi we
wszystkich czasach i miejscach. Dusza ma możliwość widzenia wszystkich dusz we
wszystkich czasach i miejscach, i drogę jaką
przechodzą one od zarodka do owocu. Dusza rozpoznając siebie głębiej we wszystkich zawsze i wszędzie, mówi: byłam już wcześniej, będę jeszcze później, jestem tu i tam. Mówi tak dzięki rozpoznaniu swego podobieństwa, pochodzenia i posłannictwa. Stąd pojawia się w niej świadomość: żyłam już niejeden raz.
niedziela, 13 listopada 2011
Jezus ponad dziejami
Tylko w Jezusie jest
zbawienie, ale Jezus objawia się na wszelkie sposoby (np. jako święty człowiek albo mrówka).
Zawężenie Jezusa tylko do postaci historycznej jest dobre dla
uniknięcia pułapek, ale nie prowadzi do postępu
duchowego i nie daje poznać Jezusa w pełni. Aby poznać Go
prawdziwego, trzeba wyjść poza ograniczenia ciała i czasu.
Jeden cel
Dla
poszukujących prawdy, ostateczny cel jest jeden. Ludzie tworzą wokół
tego celu różne wyobrażenia i stąd później biorą się
rozbieżności. Ale dopóki zmierzają do tego, co przekracza
wyobrażenia, cel jest jeden.
Zwroty
Kiedy
zwracasz się do jednego, odwracasz się od drugiego. Nie zwracaj się
ku stronom. Miej tylko jedno na względzie, ale takie jedno, w którym
jedno i drugie jest jednem.
piątek, 11 listopada 2011
Cztery prawdy Buddy
Budda
powiedział, że cztery są prawdy:
udręka,
początek,
koniec
i
droga.
Udręką
jest życie człowieka.
Ma
swój początek
i
koniec.
Jest droga, która prowadzi
do tego końca.
Jezus
powiedział, że On jest
drogą,
prawdą
i
życiem.
Więc
Jezus jest po trzykroć prawdą.
To
On jest drogą,
bo
prowadzi do końca udręki.
To
On jest początkiem
i
końcem
– doskonałością,
całością, pełnią i prawdą,
bo wszystko w sobie zawiera.
Początek
i koniec to wyznaczniki drogi
– one
określają prawdę.
Jezus stał się początkiem
życia (zbawienia),
a końcem udręki.
To On sam
jest życiem – końcem utrapienia.
Bo swym życiem, którym
jest krzyż,
udręką udręce koniec
zadał.
Jezus jest więc też udręką
(tzn. prawdą).
Nie pozostawia grzesznej
duszy w spokoju,
ale ją wzywa do swego
życia.
Wzywa tak długo,
aż
dusza odwraca się od grzechu
i
staje się czysta, spokojna, wolna od udręki.
Z
czystym sumieniem nic już jej nie trapi,
żyje
prawdziwym życiem w wiecznym spokoju.
Bliskość chrześcijaństwa i buddyzmu
Chrześcijaństwo i buddyzm w swej istocie nie są od siebie odległe. Ich wspólny mianownik to poleganie na prawdzie, a prawda nie jest pojmowana jako skończona. W obu wyznaniach istotne jest też spełnianie dobrych uczynków i działanie dla wspólnego dobra z
miłością i litością. I tu, i tam zwalcza się
nieświadomość, namiętności, pychę, zazdrość itp. Wszystko to jest dobre.
Wyśmiewanie wyznań
Nie
jest słuszne wyśmiewać się z czyichś wierzeń, nawet jeśli są
one błędne. Wierzenia to świętości, które każdy człowiek w
swoim życiu ma, i jako takie trzeba je uszanować. Nie można ot tak
wszystkiego wyśmiewać. Należy się przyjrzeć z wyrozumiałością,
nawet jeśli osobiście się z czymś nie zgadzamy. Ważna jest także
postawa otwarta, zauważająca możliwości dobra we wszystkim. Jest
to postawa bezstronnej mądrości rozumiejącej rzeczy takie, jakimi
są.
Wielowyznaniowość
Nadmierna
różnorodność religii prowadzić może do zamętu znanego z
opowieści o wieży Babel i poplątaniu języków.
Podstawowa
religia to pracować nad sobą – okiełznać człowieka-zwierzę.
Czy ktoś nad tym pracuje? Jest to rzadkie. Większość ludzi mnoży
tylko nowe ruchy, nowe ugrupowania. Mają Boga na języku, ale nie w
sercu. Materializm ogarnia ludzkie myśli i tak powódź zalewa
Polskę.
Po cóż różne naukowe dociekania? Czy ma znaczenie skąd pochodzi moje ciało? Czy nie wystarczy, abym wiedział, że powstało ono z prochu. O wiele ważniejsze jest nasze pochodzenie od Boskiej Myśli. Dlaczego tak niewielu tego docieka?
Materializm, naturalizm, racjonalizm – oto trzy demony, które niszczą świat.
Po cóż różne naukowe dociekania? Czy ma znaczenie skąd pochodzi moje ciało? Czy nie wystarczy, abym wiedział, że powstało ono z prochu. O wiele ważniejsze jest nasze pochodzenie od Boskiej Myśli. Dlaczego tak niewielu tego docieka?
Materializm, naturalizm, racjonalizm – oto trzy demony, które niszczą świat.
Niezapomniane dziedzictwo
W
Indiach wczesnym rankiem się budzę.
Wokół
góry, cisza anielska.
Wzywam
dziennie Pana Jezusa
i
w swym sercu ciągle go noszę.
W
innym kraju, z ludźmi innymi,
inną
mową, innym myśleniem
wciąż
pamiętam Polską Rodzinę
i
szlachetną wiarę swych przodków.
W
niebo czyste ciągle spoglądam.
Na
nim nie ma granic, podziałów.
Tego
w sercu uczę się tylko,
by
myśl moja była jak niebo.
Indyjskie
wyobrażenie Pana Jezusa,
zdjęcie
ze zbiorów o. Jana Berezy (1955-2011)
czwartek, 10 listopada 2011
Działanie Miłości
Miłość łączy, a nie
dzieli.
Miłość łączy też
grzeszników
i z grzesznikami się łączy.
Kościół Powszechny
W istocie nie ma wielu dróg. Jest tylko jedna. Prawda jest tylko
jedna i droga do prawdy jedna – prawdziwa. W Duchu Świętym
wszystko jest jednem.
„Królestwo
Chrystusa — prawdziwy Kościół powszechny — czyli jedność
wszystkich ludzi połączonych wzajemną miłością, otoczonych Bożą
miłością i żyjących w niej. Królestwo Chrystusa jest jeszcze
niepełne: jest rozdzielone na „żywych” — w Nim żyjących i
„umarłych” — tych, którzy Boga odrzucili lub odrzucają,
czyli „żyją” na ziemi, jak wy teraz, i wybierają nieustannie.
„Umarli”, to ci, co żyją poza Bogiem, nie mają w sobie miłości
i odrzucają ją lub odrzucili raz na zawsze, to znaczy umarli poza
Bogiem, bez łączności z Nim, bez miłości, i nie weszli do Jego
królestwa. Jeżeli jeszcze żyją na ziemi, zawsze jest nadzieja, że
obudzi się w nich miłość do Boga — i wszyscy nad tym powinniśmy
pracować wspólnie. My to robimy i wy, a o ile większe byłyby
wyniki, gdyby trwała między nami łączność i współpraca”.
(Słowa matki Anny w „Świadkowie Bożego miłosierdzia”, 27-28 I 1968 r.)
(Słowa matki Anny w „Świadkowie Bożego miłosierdzia”, 27-28 I 1968 r.)
Wszyscy grzesznicy
W
Katechizmie napisano, że „wszyscy członkowie Kościoła (…)
muszą uznawać się za grzeszników” (KKK 827). Czy więc Jezus
Chrystus w swoim przechodzeniu przez świat musi uznawać się za
grzesznika, aby być członkiem Kościoła? (Poza tym, czy nie jest On Głową?) Wielkie jest brzemię, jakie Kościół nakłada na niewinnego Baranka. On
musi stać się tym, kim nie jest, aby wejść w łączność z
Kościołem.
środa, 9 listopada 2011
Budda w poczcie świętych chrześcijańskich
Żywot
Jozafata króla Indyjskiego, i Barlaama pustelnika,
pisany
od Ś. Jana Damascena. Żyli około roku Pańskiego, 750.
Ten
przekład żywota św. Jozafata pochodzi z Żywotów świętych
Pańskich Piotra Skargi, wyd. 1605, str. 949-958. Niektóre z dawnych
wyrazów zostały przepisane na wzór współczesny. Pierwotny
staropolski zapis zostanie umieszczony w komentarzu.
Budda
posąg z
Gandhary w dzisiejszym Pakistanie
Gdy
się w Indii rozsiało słowo Ewangelii i zbawienne duszom poselstwo,
najwięcej się tam rozmnożyli ludzie zakonni i pustelnicy. którzy
gardząc wszystkimi dochody świata tego, i nadzieją jego krótką,
na żywot się doskonały udawali. tak iż też i od dworów
królewskich wiele ludzi zacnych dla Chrystusa ubogimi się i
wzgardzonymi stając, na puszczą uciekali, i żywot on mniski
wiedli. A król Indyjski imieniem Awennir, poganin i bałwochwalca,
widząc jako się rozkrzewiła wiara święta, wielkie prześladowanie
wzruszył na sługi boże, a zwłaszcza na mnichy, tak iż ich wiele
pozabijał i gubił. Ten mając jednego synaczka z przyrodzenia
bardzo uciesznego i pięknego, i do wszystkiego dobrego skłonnego,
imieniem Jozafata: radził się swoich wieszczków i czarowników, i
gwiazd mistrzów, coby z niego było. Jeden mu nie z gwiazd, ale jako
on w piśmie Balaam fałszywy, za objawieniem boskim powiedział: iż
ma wielkie królestwo mieć niebieskie ono, a iż ma być
Chrześcijaninem.
Wziął
ono słowo król w myśl, i tak synaczka onego wychować zamknionego
w pałacu jednym rozkazał, żeby go żadna wieść o nędzy jakiej
ludzkiej na tym świecie nie doszła. żeby o starości, o niemocy, o
ubóstwie, o śmierci i o innych ludzkich frasunkach nie wiedział:
aby od tego dobra co na ziemi jest, do onego które jest w niebie,
które Chrześcijanie ukazują, i którego się nadzieją karmią,
nie wstęsknił, a o rzeczach przyszłych nie myślił. i zakazał
sługom srodze, aby mu żaden Chrześcijan wspomnieć nie śmiał. a
na mnichy wszystkie, których mieczem wykorzenić nie mógł, puścił
wyrok swój po wszem królestwie, aby po trzech dni wszyscy pod
gardłem wychodzili. Miał na swym dworze król jednego radnego pana,
którego miłował i jemu ufał. ten był tajemnym Chrześcijaninem,
i nieprzyjaciele jego pobudzili nań króla, i dali mu tę radę:
zmyśl królu jakoby sam chciał być Chrześcijaninem i mnichem, a
iżci żal tego coś przeciw im czynił: radźże się go z tym, a
wnet poznasz co rzecze. uczynił tak król: a mąż on w prostocie
swej wierząc królowi, rzekł: Dobrąś i zdrową radę królu
nalazł. bo acz trudno naleźć królestwo wieczne: wszakże gdy go
kto szuka, najduje. bo acz rozkosz świata tego tu jest miła: ale
lepiej ją wzgardzić. bo i trwała nie jest, i w siedmioraką się
gorzkość obraca. dobra świata tego są jako cień, i jako droga
łódki na wodzie, tak wnet giną. a one rzeczy przyszłe, o których
Chrześcijanie powiadają, statecznie trwałe są. acz mają na
świecie uciski: ale się krótkością cieszą. rozkosz tego świata
krótka, a męki po niej wieczne: a praca Chrześcijańska krótka, a
rozkoszy po niej wieczne nadchodzą.
Co
gdy król usłyszał, zamilczał, ale twarz gniewliwą poznać mógł
on cny człowiek: i szedłszy do domu frasował się bardzo bojąc
się gniewu królewskiego. a gdy jednemu ubogiemu i choremu, którego
w domu swym dla Boga chował, frasunek swój oznajmił, dał mu taką
radę: Idź ogol się a włosiennicę na się weźmij, i w niej rano
idź do króla a mów mu tak: otom gotów królu nędzę z tobą
cierpieć, jeśli tak uczynisz jakoś zemną wczoraj rozmawiał: a
jeślim był uczestnik szczęścia twego, chcę być i nieszczęścia,
a bez ciebie dóbr świata tego używać nie chcę. uczynił tak. i
zdumiał się bardzo król patrząc nań, i poznał iż mu jest
prawym i uprzejmym przyjacielem, a iż po nim królestwa nie pragnął.
i miłował go więcej niżli pierwej, a tym co go do niego odnosili,
ucha dalej nie dawał.
Synaczek
tedy on tak był chowany jako król kazał, naukami go jednak
Egipskimi i Etiopskimi zabawiono, w których bardzo uczonym zostawał.
lecz gdy już dorastał, pilnie pytał jednego sługi, czemuby go
ojciec tak zamykał, a wyniść mu i chodzić do ludzi nie kazał? a
sługa on widząc mądrego i dobrego młodzieńca, wszytkę mu
przyczynę powiedział, jako ojciec Chrześcijańskie mnichy wygubił,
i jako się boi abyś nie został Chrześcijaninem. padło na serce
jego słowo ono, a milcząc chował skrycie skarb on. i czasu
jednego, gdy go nawiedzał ojciec: powiedział mu iż go to trapiło
że nie wychodzi, a ludziom się innym nie ukazuje. ojciec powiedział
iż to dla tego czynił, aby nic nie widział coby go zafrasować
miało, aby na żadną nędzę świata tego nie patrzył. a on rzekł:
bardziej mnie to więzienie trapi, niżli gdybych co smutnego
widział. zrozumiawszy to ojciec, aby mu on frasunek odjął, kazał
go z wielkim pocztem jezdnych na koniu prowadzić, aby się wedle
woli gdzieby chciał przejeździł. rozkazał jednak sługom, aby po
drogach na żadną mu rzecz smutną patrzyć nie dopuścili, a
wszystkie ubogie i nędzne i stare kryli.
Głupia
rada króla onego szalonego, który tu niebo synowi z ziemi czynić
chciał, trwać nie mogła. ujrzał syn on ślepego i trędowatego. i
spytać musiał co to jest. i zrozumiawszy że to na te przypada,
którzyby tego nie radzi cierpieli, a iż onej nędze oddalić od
siebie nie mogą, frasował się. a gdy ujrzał starego bardzo a
dowiedział się iż umrzeć miał, i poznał jako każdy skusić
śmierci musi, a czasu jej żaden nie wie: smucił się dziwnie i
przestać onej myśli o śmierci nie mógł, mówiąc sobie: a więc
ja umrzeć mam, a co gorzej czasu tej takiej przygodzie srogiej nie
wiem? i obrócę się w proch? któż w ten czas wspomni na mnie,
jeśli jest świat inny i żywot inny po śmierci? i był bardzo w
onych myślach strwożony: wszakże ojcu nic nie oznajmił. jedno z
sługą onym któremu dufał rozmawiając, lekarstwa od niego
pragnął. a on mu do Chrześcijan ukazywał, którzy takie rzeczy
sami leczyć umieją, i śmierci się nie boją, i owszem do niej
jako do wesela idą.
W
tym P. Bóg wzruszył serce jednego pustelnika już starego, i w
drodze Pańskiej wyćwiczonego i kapłana, imieniem Barlaam, który
będąc w ziemi Senaar, puścił się morzem do Indii jako jaki
kupiec. i będąc w mieście onym króla Awennir, dowiedział się o
tym co się działo, i starał się aby mógł przyjść ku rozmowie
Jozafata syna jego, i uczynił sobie taki przystęp. wziął
znajomość z onym wiernym sługą jego, i powiedział że ma jedną
perłę abo kamień tak drogi, który ma tę moc, iż ślepym daje
wzrok, i głuchym słuch, i niemym mowę, i chorym zdrowie. a ku temu
czarty wygania, a mądrość daje, i wszystko czego pragnie dać może
temu co go ma. Zdziwił się on sługa i rzekł: nigdym o takim
kamieniu nie słyszał, a tom ich wiele widział. proszę cię ukaż
mi go, a ja go królowi memu ukażę. a Barlaam rzekł: kamień ten
ma jeszcze tę moc, iż patrzyć nań nie może jedno człowiek
zdrowego oka, a ciała czystego: a ja widzę (bo i lekarskie nauki ja
umiem) iż ty oczu zdrowych nie masz, bardziejby się zaraził nań
patrząc: lecz o twym królu to słyszę, iż jest bardzo ostrych i
pięknych oczu, a iż w czystości wielkiej żyje.
A
on pan rzekł: prawda iżem pomazany jest nieczystością, nie
ukazujże mi go. jać tobie wierzę, i wnet cię wprowadzę do króla.
i opowiedział onę wszytkę rozmowę Jozafatowi. uweselił się
bardzo młodzieniec, i kazał go tym prędzej do siebie przywieść.
Starzec on czci godny, pokłoniwszy się królowi, gdy był spytany o
on kamień taki: począł kazanie ś. Ewangelii od onej Pańskiej
przypowieści o nasieniu, jako siejącego ziarno jedno padło na
drogę, drugie między ciernie, a inne na opoczystą, a ostatnie na
dobrą ziemię. i upominał go aby na oglądanie perły onej stawał
się ziemią dobrą. i pomału słodką i dzielną wymową swoją i
językiem onym, który był naczynie Ducha ś. tajemnice wiary
Chrystusowej odkrywając zmiękczał, i jako wosk rozpuszczał serce
młodzieńca onego, iż go im dalej tym więcej pilniej i chciwiej
słuchał. Bo był Barlaam bardzo mądry, i w piśmie dziwnie uczony,
a przypowieściami i podobieństwy rzeczy trudne ułacniał, i do
rozumienia sposobił, i nimi wolę i serce onego królewicza tak
skruszył: iż powieść i naukę jego uznał i uczuł być onym
kamieniem drogim, i oznajmienie Chrystusa i mocy jego, i naukę o
nim, i nadzieję, którą nam dał po śmierci, przyjął jako perłę
nieoszacowaną, nad którą świat nic nie ma droższego. bo on
młodzieniec miał skłonne do światłości Bożej serce: tak iż
wszystkiej prawdzie kazania jego i Ewangelii uwierzył, i do chrztu
ś. gotowym się stawił. i tak się rozmiłował starca onego iż
przy nim zawżdy zostać pragnął.
Nauczał
go też o wzgardzie i marności świata tego Barlaam, i z pisma ś.
doskonałość Chrześcijańską ukazywał, i żywot mu mniski
przekładał, i przypowieściami pięknymi (które się na końcu
żywota tego położą) naukę oświecał i serce do cnót wielkich,
które wiara święta wyciąga, zapalał. i spytał go na koniec
Jozafat: wiele lat masz szczęśliwy ojcze? a on rzekł: podobno 45.
Rzekł Jozafat, a mnie się zda jakoby 70. odpowiedział: prawdę
mówisz: gdyby od mego narodzenia liczyć lata chciał: ale tych lat
którychem w śmierci, to jest w grzechu był, nie liczę. te tylko w
których mi świat ukrzyżowany został, a ja światu.
Pytał
go potem o żywot jego na puszczy i o towarzysze. a on rzekł: pokarm
nasz są owoce tylko a ziółka które ziemia rodzi. a drugdy
sąsiedzi nam chleb noszą, który jako od Boga posłany przyjmuję.
szaty nasze są z wełny a z włosiennic grube, lecie i zimie
jednakie. a iż był Barlaam w świeckim odzieniu, prosił go aby mu
ukazał własny ubiór swój. i ukazać mu zaraz musiał sczerniałe
i posty strapione ciało swoje. co ujrzawszy płakał Jozafat, i
rzekł: iżeś mnie wybawił z niewoli szatańskiej: uczyń mi tę
łaskę do końca, weźmij mnie z sobą na taki żywot, abych się
doskonale od świata wyzwolił, i chrzest ś. przyjąwszy, żywota
twego naśladownikiem i twoim nierozdzielnym towarzyszem zostaciem
mógł. a Barlaam rzekł. nie teraz tego uczynisz, aby dla ciebie nam
się źle od ojca twego nie stało: ochrzczę cię i tu zostawię. a
gdy będzie wola Boża, przyjdziesz do mnie, bo mam w Bogu nadzieję,
iż i w niebie spólnie mieszkać będziem. i płakał on królewicz,
a mówił: Gdyż tak jest wola Boża, dajże mi chrzest święty, a
pieniędzy ode mnie i skarbów nabrawszy zanieś braci twojej.
Rzekł
Barlaam: ubogim bogaci dają, nie ubodzy bogatym. najmniejszy mój
towarzysz bogatszy jest niżli ty. a w Bogu nadzieję mam, że i ty
bogatym z nimi będziesz. Dziwował się słowom onym, i wyłożył
mu je tak: ci którzy dla Chrystusa ziemskie wszytki dobra
opuszczają: w niebieskie bogaci zostają. a najmniejszy dar
niebieski, droższy jest niżli świata wszystkiego skarby. pieniądze
są do grzechu pobudką, i przeto je jako węża z zanadrza
wymiatamy. i chcesz abych ja te węże, które oni nogami zdeptali,
do braci mojej nosił? i nauczywszy go jako się miał do chrztu
przyprawić, dnia naznaczonego ochrzcił go w sadzawce, którą miał
w ogrodzie swym, i szedłszy w dom Mszę miał, i dał mu Chrystusowe
niepokalane tajemnice: nauczając go, iż tam jest prawdziwe ciało i
krew Chrystusa Boga naszego. Bo żywe i dzielne słowo (słowa te są)
Boże, które wszystko mocą swoją sprawuje, czyni i obraca boskim
słowem swoim, ofiarę chleba i wina w ciało i krew swoją, za
przyjściem Ducha ś. na poświęcenie i oświecenie tych, którzy to
nabożnie przyjmują.
I
nauczywszy go wszystkiego pilnie, i do pobożnego żywota
upomniawszy, szedł do swej gospody Barlaam. Dziwowali się słudzy
po co on starzec tak często do niego chodzi. a najstarszy między
nimi, Zardan imieniem, któremu go był ojciec zlecił, domyślił
się, i rzekł do Jozafata: Boję się że to jest Chrześcijanin
który do ciebie tak często chodzi, wdasz mnie w wielką
niebezpieczność u ojca twego, który mi to surowie rozkazał: abych
do ciebie żadnego takiego nie przypuścił. a królewicz kazał się
za kurtynę skryć Zardanowi, i przyzwał Barlaama, prosząc aby mu
naukę oną powtórzył. i gdy czynił długie kazanie o wierze w
Pana Jezusa, słuchał Zardan za kurtyną. którego gdy skończył a
wyszedł: rzekł Jozafat do Zardana: patrz co mi ten mowny radzi, i
jako mnie zwieść chce: a Zardan rzekł: wiem Panie iż się tobie
jego nauka podoba: ja takiej surowości żywota nie wytrwam, i króla
się boję: czyń co lepszego rozumiesz. a królewicz go prosił, aby
milczał a ojca tym nie frasował.
Nazajutrz
żegnając się z Barlaamem, i długo nad swym mistrzem płacząc,
prosił go aby mu włosiennicę swoją za upominek zostawił. i
uczynił to, a modląc się nad nim zostawił go na pałacu, a sam
się w drogę do braci swej na puszczę udał. Długo po nich płacząc
Jozafat, naukę jego we wszystkim chował, czasu wiele na modlitwach
trawiąc, i żywot święty a czysty wiodąc. A Zardan myśląc o
sobie szedł do króla, i sam się godnym wielkiego karania sądząc,
oznajmił wszystko jako syn jego przez Barlaama pustelnika zwiedziony
Chrześcijaninem został. wielce zafrasowany król przyzwał do
siebie najpierwszego na swym dworze pana, którego zwano Arachis, i
smutek mu swój oznajmując, rady jego żądał. a on uczynił
królowi dobrą myśl: obiecując iż syna zwiedzionego łacno
odwiedziem, gdy Barlaama pojmamy. a jeśli go nie najdziem, znam
innego jemu podobnego naszej sekty pustelnika Nachora, któremu się
każem Barlaamem uczynić, i gadać z nim będziem, i gdy go
przekonamy, patrząc syn twój nawróci się, mniemając aby to był
prawy Barlaam.
Podobało
się to królowi. i wnet samego Arachisa na szukanie Barlaama wysłał
z niemałym pocztem. który w dalekich y głębokich puszczach nalazł
niemało pustelników. u których gdy się o Barlaamie dowiedzieć
nie mógł: pojmane prowadził do króla. był jeden między nimi
jako starszy, który z sobą pełny worek nosił kości świętych.
Król im rozkazał, aby mu o Barlaamie powiedzieli, a oni mu mówili:
komórkę jego wiemy, ale jej nie ukażemy żadną miarą, ani go w
ręce twoje wydamy. i gdy naukę ich ganił król, oni mu mężnie
odpowiadali, a próżność świata tego ukazując, ślepotę jego
ganili. Widząc król iż ich ustraszyć nie mógł, języki im
porzezać, oczy wyłupić, ręce, nogi, obciąć kazał, i tak oni
mężni wyznawcy, których było siedemnaście, chwalebne wyznanie
swe męczeńską koroną skończyli.
Gdy
się im pierwsza rada nie powiodła, do drugiej się rzucili. w
rzeczy Arachis szukać Barlaama wyjechał, i tak jako się był z
Nachorem zmówił, jego pod imieniem Barlaama związanego przywiódł.
i ogłosiło się po wszystkim królestwie, iż Barlaam jest pojmany.
Doszło to i Jozafata królewicza, i smutne łzy wylewał płacząc
nad miłym nauczycielem swoim, któregoby był rad swym zdrowiem
odkupił: wszakże miał w sercu pociechę Ducha ś. Zdało się
ojcu, aby pierwej syna zgromił i postraszył, a od wiary go
Chrześcijańskiej słowy i groźbami odwieść się kusił. i czynił
to gniewliwie. ale mu syn dał tak śmiały i tak mądry odpór, iż
się być na wszystko dla Chrystusa gotowym pokazał. Toż i na
prośby ojcowskie uczynił, a w statku swym zostając, mówił: jeśli
mnie miłujesz najmilszy ojcze, życz mi żywota wiecznego i
królestwa bez końca: a sam też otwórz oczy na marność świata
tego, i obłudność bogów twoich.
A
iż ojcu miłość ona wielka ku synowi, srogości i męczenia
broniła: wyzwał go na oną zmyśloną dysputację, mówiąc: jeśli
Barlaam twój moje mędrce przegada, wolen będziesz: a jeśli
upadnie, przyzwolić masz na moje rozkazanie. a ja dam wolność
Chrześcijanom wszystkim, aby na ten czas krom bojaźni przyjść, i
tego słuchać, i mówić o swój zakon, mogli. Przyzwolił na to
Jozafat. a gdy się zebrali wszyscy, a Chrześcijan było bardzo
mało, bo jedni wygubieni byli, drudzy się po górach i lasach
kryli: jedenże się przy Nachorze, mniemając aby był
Chrześcijanin, zastawił, Barachiasz niejaki, człowiek bardzo
miłością Chrystusową zapalony. król słuchać ich chcąc, syna
wedle siebie w majestacie chciał posadzić: acz on z pokory u nóg
jego siedzieć wolał.
I
gdy się już wyzwali na gadanie, rzekł Jozafat do Nachora, tak
jakoby do Barlaama. Ty wiesz jakoś mnie nauczył: jeśli nauki twej
dobrze wesprzesz, a pokonać się tym mędrcom i wymówcom królewskim
nie dasz: ja jakom począł, przy twej nauce i Chrystusie moim
zostanę. ale jeśli się twoja prawda nie najdzie: ręką moją
język ci ten wywleczony urżnę, i rozsiekawszy cię, psom wyrzucę:
abyś wiedział co to jest syny królewskie zwodzić. Tymi słowy
Nachor bardzo zastraszony, a widząc iż się sam swym sidłem
ułowił, a iż pewnej śmierci nie ujdzie, jeśli się do końca
Chrześcijaninem nie postawi, a wiary Chrześcijańskiej bronić nie
będzie: serce odmienił. i jako prawy Chrześcijanin umyślił się
mężnie o prawdę zakonu tego zastawiać. i uczynił Pan Bóg tak
jako z onym Balaamem,1
który przeklinać lud Boży przyszedł, gdy jego
przekleństwo Bóg obrócił w błogosławieństwo. i dysputować
począwszy, jako z Ducha Bożego: tak mądrze ganić bogi pogańskie
począł, tak rozumnie chwalił i wywodził prawdę Chrześcijańską,
iż mu nic na ono wszyscy mędrcy odpowiedzieć nie mogli. i
przewlókłszy aż do wieczora swoje dziwne uczone wywody, przy
zwycięstwie się został.
Król
się bardzo zawstydził, i jawnie ani mówić ani karać Nachora nie
mógł. bo był obwołać wolność oną Chrześcijanom, mówienia
coby kto chciał, kazał, i słowa swego królewskiego, pokój im
obiecując, mienić nie chciał. A Jozafat jako po wielkim
zwycięstwie rzekł do ojca: widzisz królu prawdę wiary
Chrześcijańskiej: uczyńże sprawiedliwość przystojną: niech
Barlaam do mego pałacu na tę noc idzie, aby co od ciebie i od
twoich nie ucierpiał. Król słuszną oną prośbą zwyciężony
tego mu bronić nie mógł. Wziąwszy tedy Nachora na swój pokój,
rzekł mu: Mniemałeś abyś mnie oszukał: ja wiem iżeś ty jest
Nachor Gwiazdmistrz a nie Barlaam, czemuś się tego fałszu ważył?
a iż ci Pan Bóg twej złej myśli wykonać nie dał, a język twój
na obronę wiary świętej obrócił: chwal z tego Boga, a temu się
Panu pokłoń, o któregoś się imię zastawiał: i skruszył jego
serce słowy takimi, iż się do pokuty i wiary ś. z prawej myśli
Nachor obrócił. i prosząc aby mu tajemnie uciec a skryć się
przed królem, i bieżeć do pustelników Chrześcijan, dopuścił:
uczynił to młodzieniec święty, i Bogu go polecając w pokoju
pożegnał. a on bieżał na puszczę do ludzi Chrześcijańskich, i
tam się ochrzciwszy, w dobrym żywocie i na służbie Chrystusowej
dokonał.
Po
onym gadaniu widząc król, jako się słabo jego bogowie postawili,
i jako sromotnie oni mędrcy i krasomówcy jego przekonani są: już
mniej o swych bogach rozumieć i do służby ich słabieć począł.
A czart myśląc o swych rzeczach przez bałwochwalskie kapłany,
wzbudził jednego pustelnika pogańskiego i wielkiego czarownika,
imię mu było Teodas, który szedłszy do króla znowu go na
chwalenie bogów i ofiary pobudził, i uczynił mu dobre serce około
syna, iż za jego radą nawrócić się miał do bogów a Chrystusa
odstąpić. A rada jego ta była, aby syna młodego do cielesnej
rozkoszy z pannami przywiódł, któreby serce jego odmienić prędko
mogły. a ja powiada, przyzowię sług do tego czartów około tego
rzemiosła bardzo ćwiczonych, którzy i żelazne jego serce, taką
niewieścia rozkoszą przełamią.
Usłuchał
go ojciec, wszystkie sługi synowi odjął, i pannom urodziwym i
pięknym służyć mu kazał, tak iż w domu swym żadnego męskiej
płci nie miał: i przedniejsze które były urody i wymowy większej,
nauczył Theodas jako z nim postępować miały. Wielką i ciężką
na ś. młodzieńca wojnę czart wynalazł: i dziwnie mu była do
upaści, i już się zachwiał był bardzo ku ziemi nisko: zwłaszcza
gdy jedną najpiękniejszą tak szatan mówić nauczył: wiem ja iż
zakon wasz mówi: święte jest małżeństwo, a jeśli mnie za żonę
mieć nie chcesz, obiecujęć uwierzyć w Chrystusa, jedno mi
przyzwól a pozyskaj duszę moją. wszakże ś. młodzieniec, mocnie
wołał do Chrystusa o pomoc: aby zdradzony nie był. a trwając aż
do spracowania wielkiego na modlitwie, strwożony bardzo zasnął. i
widział przez sen chwałę niebieską dobrym zgotowaną, a złym i
nieczystym męki przyprawione na wieki. i ocknąwszy się bardzo był
posilony, i padłszy na swe łóżko zachorzał.
Ojciec
który go bardzo miłował, przelękły do łóżka przyszedł
cieszyć go chcąc. a on mu powiedział: jeśli mnie zabić chcesz
miej tu ty niewiasty przy mnie. a jeśli mnie synowi twemu zdrowia
życzysz: proszę puść mnie wolno niechaj na puszczę idę do mego
najmilszego mistrza Barlaama, abych na czci jego godną twarz jego
patrzył, i życia jego uczestnikiem był. Zasmucony król, mówił
do Theodasa: nic twoi czarci nie pomogli. a Theodas na czarty wołał:
o nędzni jakoście od jednego dziecięcia zwiedzeni są? a oni
jawnie mówili: Nie możemy nic przeciw mocy Chrystusowej, i znaku
krzyża jego. skoro Chrystusa na pomoc przyzwał, a zbroję na się
krzyża jego włożył, ustąpicieśmy musieli. Prosił się potem
Theodas do jego rozmowy, i gadając z nim przy ojcu, tak jest
mądrością Boską i prawdą wsparty i ściśniony, iż zawołać
jawnie przy królu musiał: Zaprawdę królu Duch Boży mieszka w
synie twoim, trudno na to co mówić, zwyciężeni jesteśmy,
zaprawdę wielki Bóg Chrześcijański, wielka wiara sług jego,
wielkie ich tajemnice. i spytać śmiał Jozafata: proszę cię
oświecona duszo: przyjmieli też mnie Chrystus, gdy złych uczynków
moich odstąpiwszy do niego się uciekę? a królewicz go ciesząc i
nauczając do tego przywiódł: iż pobieżawszy do swej jaskini,
księgi wszystkie czarnoksięskie popalił, i tam się, gdzie był
Nachor uszedł, miedzy święte ojce skrywszy, do wiary z wielką
pokutą nawrócił.
A
król już nie wiedząc co z synem czynić, z porady onego Arachisa
dał połowicę państwa synowi swemu, dając mu wolność wszelaką.
Z dziwnej onej odmiany uweselony Jozafat, acz zostać na państwie
nie miał woli, jednak chcąc gniewu ojcowskiego ujść, przyjął
połowicę królestwa. i w głównym mieście swoim krzyż ś.
naprzód postawił na wszystkich wieżach, budować kościoły
Chrześcijańskie, i obalać śmiele bałwany począł. Zbieżeli się
do niego z gór i pustyń biskupi i kapłani, i inni bogobojni,
którym on nogi umywając, i wszystkiego dostatek dając, z nimi
wiarę świętą szczepił po wszystkim państwie swoim, tak
szczęśliwie, iż w krótkim czasie lud swój do Chrystusa obrócił.
łaskawość wielką poddanym pokazując, hojnością je i ludzkością
do Boga przyciągał. bo gdy przełożeni i królowie dobre przykłady
dają: łacno za sobą inne ciągną, i lud w tym do tego się garnie
co u swoich panów widzi. Wiedział Jozafat iż to jest królewska
powinność, pomagać ludziom do bojaźni Bożej, sprawiedliwość
czynić, a pohamowaniem od rozkoszy przykład dobry poddanym z siebie
stawić. to prawy król: który rozkoszy rozkazywać i górę nad nią
mieć umie: Jako ten Jozafat czynił.
Rosło
królestwo Jozafatowe, a Aweniera ojca jego króciło się państwo.
który patrząc na syna: wziął od Pana Boga łaskę iż się
upamiętał. i zebrawszy radne swe pany: oznajmił im iż syna
naśladować chciał. czego gdy mu nie odradzali: pisał list do syna
oznajmując mu myśl swoją. A kto wypowie jako się uradował
Jozafat, z ojca swego pozyskania. i nie mieszkając do niego
jechawszy drogi go zbawiennej i wiary w Jezusa nauczył, i ochrzczony
żył w wielkiej pokucie, i spuściwszy synowi królestwo, rychło
potem szczęśliwie na ręku syna swego ducha Bogu w prawej pokucie
oddał.
Wszystko
królestwo do uznania i pokłonu Boga żywego i Chrystusowej służby
przywiódłszy Jozafat: uczynił sejm na pany swe, otworzył im dawne
przedsięwzięcie swe, iż królestwo puściwszy, w żywocie mniskim
dokonać miał wolę. o jaki smutek na one ludzie padł, nikt nie
był, któremu by ona nowina śmiercią się nie zdała. taką miał
u wszystkich miłość. a sam tajemnie namawiał onego Barachiasza,
który się był na obronę wiary przy Nachorze sam jeden zastawił:
aby królestwo przyjął. Lecz on mówił: miłuj, królu, bliźniego,
jako sam siebie: jeśli dobra rzecz jest królować, króluj: a jeśli
przeszkoda z niego zbawieniu jest, czemu ten ciężar na mnie włożyć
chcesz?
A
gdy na to nie przyzwalał nikt, aby królestwo puścił: on w nocy
napisawszy, jako się sprawować mieli, a żeby na królestwie
Barachiasza postawili, sam jeden uciekł. pogonili go, i znowu na
pałac przywiódłszy, prosili aby ich, i dziedzicznego państwa
swego nie opuszczał. a on im mówił: próżno się woli Bożej
sprzeciwicie: Barachiasza na królestwo wsadźmy: tak je dobrze i
lepiej niżli ja sprawować będzie umiał. i porwawszy, acz
poniewolnego, Barachiasza, sam koronę mu na głowę włożył, i na
swej go stolicy posadził, i przyjęty jest od wszystkich za króla,
którego Jozafat nauczając, i święte upominania zostawiając: w
wielkim ubóstwie, jako który mnich, z królestwa pieszo wychodził,
on święty młodzieniec, z taką radością, jakoby się z wygnania
jakiego do ojczyzny własnej wracał.
Lud
go wszystek prowadził długo, ale je odganiał, i zbyć ich nie
mógł, aż noc zaszła. który przebywając w jednej ubogiej
gospodzie, szaty swe zwykłe pańskie ubogiemu dał, jako ostatnią
swoją jałmużnę. a on płaszczyk, który mu był Barlaam zostawił,
na się wziąwszy, w drogę się daleką, bez pieniędzy, bez chleba
i żywności żadnej puścił, z gorącego serca do Chrystusa
wołając: Dóbr tych marnych i czci świeckiej niech już nie widzi
oko moje, niech się serce moje nie kocha jedno w tobie, nadziejo
moja, sprawuj drogi moje, a prowadź mnie do sługi twego Barlaama:
aby mi do pustelniczego żywota mistrzem był, ten który mnie do
poznania imienia twego przywiódł.
Dwie
lecie żył na puszczy w wielkiej nędzy, ziołki się tylko żywiąc,
i wielkie pokusy, jako święty Antonius, czartowskie zwyciężył:
toż mu dopiero dał Pan Bóg naleźć onego Barlaama na puszczy
ziemi sannautyckiej. kto wypowie radość ich wspólną i rozmowy
uciechy pełne, o tym co się z nim działo po odejściu Barlaama? i
żyli z sobą czas niemały. a Jozafat w zakonnych czujnościach,
modlitwach, postach, mądrości duchownej, i weselu Ducha świętego
a życiu onym Anielskim postępek wielki, i co dzień większy brał.
bez zabaw świeckich żyjąc, w onej się perle, dla której wszystko
królestwo opuścił, ukochać, i myśl swoją od wszelkich
namiętności dymów oczyszczać, aby na Boskie rzeczy pożyteczniej
patrzyć mogła, umiał. i mieszkając kilka lat z Barlaamem, gdy się
już czas starca onego zejścia, bo już miał blisko sto lat,
przybliżył: oznajmił mu godzinę swoją. i upominając go i dając
mu naukę, a sam Mszę świętą mając i tajemnice przeczyste z ręki
swej Jozafatowi dając, szczęśliwie na ręku jego skonał Barlaam.
siedemdziesiąt i pięć lat żył na puszczy onej. a Jozafat
ostrzejszy jeszcze żywot i większą około siebie czujność
czyniąc, od P. Boga posilony, na onej puszczy i w komórce swego
mistrza lat trzydzieści i pięć przeżył. Gdy królestwo opuścił,
miał lat dwadzieścia i pięć. i pozyskawszy wiele ludzi P. Bogu, i
moc szatańską skruszywszy, szczęśliwie tej drogi dokończył.
ciało jego i Barlaamowe król Barachiasz z wielką czcią i radością
ludzką do kościoła przedniejszego, który był sam Jozafat
zbudował, przeniósł. gdzie cuda i dobrodziejstwa Boskie, które
tam ludzie odnosili, wiele pogaństwa do wiary Chrystusowej
przywodziły. Wszyscy z dziwnych postępków Boskich, i z wielkiej od
młodości Jozafata tego świątobliwości, chwalili Pana Boga:
którego jest panowanie i chwała na wieki wiekom. Amen.
Indie
te, w których ten król państwo miał, są i były światu wiadome
strony. Lecz czasów naszych mało co przed zaczęciem nieszczęsnej
sekty Luterskiej, Pan Bóg z niewyczerpanej dobroci swej objawił
insze Indie i królestwa, o których ludzie i pisarze starszy i
kosmografowie nie wiedzieli, i w pismach żadnej wzmianki o nich nie
zostawili. a są szerokie i wielkie państwa na zachód i na wschód
słońca. Na zachód Hiszpański król, a na wschód Portugalski
(teraz oboje te królestwa zjednoczone są pod szczęśliwym i
długiego wieku godnym Katolickim panem Philippem Królem
Hiszpańskim) państwo swoje dziwną sprawą Bożą rozszerzyli, i
wiarę świętą Chrześcijańską Katolicką u narodów onych bardzo
dalekich, możnych i bogatych, wszczepili. O czym są inne pisma
dostateczne. Dał P. Bóg ten dar powołania tych języków i narodów
do kościoła swego i wiary Katolickiej tych czasów, których na
Europie Luter i inni jego uczniowie wiele ludzi od jedności
kościelnej oderwali, i w odszczepieństwo i wieczną zgubę
wpędzili. Nagrodził sobie Pan Bóg, niewdzięczniki u siebie bogate
odmiatając, a łaknące i pokorne przyjmując. Wiele już tam
królestw i niezliczonych ludzi Chrystusowi się Bogu naszemu
kłaniają, w jedności pasterza jednego namiestnika Chrystusowego, i
w posłuszeństwie kościoła Rzymskiego. a roku tego 1585. z Japonu
i wysep onych bardzo dalekich, dwudziestego trzeciego dnia Marca do
Grzegorza trzynastego, od trzech wielkich królów posłowie, dla
oddania posłuszeństwa ojcu wszystkiego Chrześcijaństwa, i
pasterzowi powszechnemu owiec Chrystusowych Piotrowemu potomkowi,
przyjechali. Ten Japon i wyspy jego bardzo są odległe i dalekie od
Europy, tak iż trzy lata trawić na tej drodze ci posłowie musieli.
a są szerokie, wielkie, i bogate państwa, tak iż Włoskim,
Hiszpańskim, Francuskim, Niemieckim, w dostatku, w rządzie, w
gęstych wielkich miastach, w wojennych postępkach, i w ostrości
rozumów nic nie ustępują. okrom tego iż prawego Boga nie znali.
Przed lat kilą a trzydziestą zapłynęli tam kapłani societatis
Iesu, i siejąc głos i naukę zbawiennej Ewangelii, pierwej niemało
ubogich i podłego stanu ludzi do sieci Chrystusowej zagarnęli, a
potem i zacnego stanu panowie przystępowali: aż na koniec i wielkie
ryby królowie i monarchowie do wiary i pokłonu Chrystusowego
przywiedzeni są. Położę tu listy tych trzech królów z Japonu do
Papieża Grzegorza XIII. pisane. które z Japońskiego na Włoskie, a
potem na Łacińskie przełożone, Polskim naszym językiem tak się
mają.
[Tutaj
listów tych nie położymy, bo nie są związane ze sprawą
Jozafata.]
Przypowieści
których Barlaam na naukę i pokazanie marności świata tego
u
Jozafata używał, godne czytania i uważania.
Wcielenie (awatar),
Balarama.
Postać
z indyjskich podań,
domniemany
odpowiednik Barlaama z opowieści o Jozafacie
Pierwsza:
iż ubogimi gardzić nie trzeba, a kapłany
którzy nam dzień sądny opowiadają, czcić jest rzecz słuszna: na
to taką przypowieść uczynił. Król jeden Państwem i sławą
wielki, jadąc na królewskim wozie, potkał dwu ubogich, i poznał
iż byli kapłani a zakonni ludzie, twarzy od postu wyschłe mający.
i wnet porwał się z woza do nich, i pokłonem je a pocałowaniem
uczcił. Brat jego i panowie karali go o to, iż zelżył majestat
swój. a on milcząc, gdy do domu przyszli, kazał w trąbę u drzwi
brata swego zatrąbić (bo taki był obyczaj w królestwie onym, gdy
kogo godnym śmierci król być osądził) porwał się i bieżał z
wielką bojaźnią do króla, prosząc o darowanie żywota. a on mu
dał naukę: Głupi bracie, na mojąś się trąbę którać tylko
żywota tego doczesnego odjęciem zagroziła przelękł, i do
pokłonuś się mego nic nie będąc winny porwał: a ja one ubogie o
którycheś mnie, żem je czcił, karał, za trąbę sobie która
mnie do sądu Bożego wzywa, mając, przelęknąciem się będąc
Bogu winny, i kłaniaciem się im nie miał? a pany wezwawszy położył
im cztery skrzynki, dwie złotem pokrył, a wewnątrz w nie kości
ludzkich smrodliwych nakładł: a dwie w prostym drewnie zostawił, a
w nie drogich kamieni nachował. pytał ich które skrzynki więcej
ważą? rzekli wszyscy: te złotem pokryte. a on je każąc otworzyć
rzekł: widzicie jakoście się omylili. ci co cześć i chwałę i
bogactwo ludzkie mają, są jako te dwie skrzynie, wewnątrz grzechów
i smrodu, którym się Bóg obraża, pełni są. a ci ubodzy o
któreście mnie karali, na wierzchu wzgardzeni będąc, dusze złote
i drogie przed Bogiem mają. na które ja patrząc, z ichem się
dotykania poświęcił, i mam je sobie nad wszystkie królewskie
złotogłowy droższe.
Druga
przypowieść: na głupstwo ludzi świeckich, którzy
dla krótkiej rozkoszy, wielkiego i wiecznego niebezpieczeństwa dusz
swoich nie widzą. Jeden uciekając przed Jednorożcem, wpadł w dół
głęboki, i lecąc zachwycił się rękoma drzewka, które z brzegów
wyrastało, a nogami trochę skały zajął. i mniemał aby już
złego uszedł, ale patrząc obaczy a ono dwie myszy, jedna czarna a
druga biała ono drzewko, którego się trzymał, ugryzują. a na dół
wejrzawszy, obaczył srogiego smoka paszczękę nań rozdzierającego.
a z boku zasię czterej wężowie z skały onej, której się nogami
zachwycił, głowy ukazują. i zasię w górę oczy podniósłszy,
ujrzy a ono z rózgi drzewa onego, za które się uwiesił, trochę
miodu ścieka. i nastawiając usta, zabawiony na onej troszce
słodkości, wszystkiego niebezpieczeństwa zapomniał. Tacy są
ludzie świat ten zdradliwy miłujący. Jednorożec jest jako śmierć,
która nas goni: a dół on jest ci świat wszystkiego złego i pokus
pełny. drzewko ono jest czas żywota naszego, który ustawicznie
dwie myszy dzień i noc gryzą. czterej wężów. są cztery żywioły
z którycheśmy złożeni, które się z sobą wadząc, a o
rozsypaniu ciała naszego nas upewniają. a smok jest piekło, które
czeka ludzi świat miłujących. one krople miodu, sąć świata tego
cielesne rozkosze krótkie, którymi nas nieprzyjaciel zwodząc, od
zbawienia nas wiecznego oddala.
Trzecia
przypowieść: iż jałmużna i dobre uczynki największym
i najstateczniejszym nam są przyjacielem. Człowiek jeden miał
trzech przyjaciół: w jednym się bardzo i z serca kochał: w drugim
także bardzo, i o obydwu zdrowia swego nastawiał. a trzeciego
ozięble miłował, twarzą mu więcej przyjaźń a niżli sercem
uprzejmym pokazując. Przyszła nań wielka przygoda. król
straszliwe poń posłał żołnierze, aby szedł a liczbę mu z
wielkiej summy uczynił. wpadł w wielką trwogę: i szukając
pomocy, bieżał do pierwszego przyjaciela, w którym taką nadzieję
i kochanie miał, i mówił mu: teraz czas przyjacielu pokazać oną
obiecaną przyjaźń, to a to na mnie przyszło. wiesz iżem ja dla
ciebie i zdrowia nie żałował. a on mu odpowiedział: nie jestem ja
twoim przyjacielem człowiecze, i nie znam cię: mam inne
przyjacioły, z którymi się teraz poznawam, i z nimi wesół będę.
wszakżeć dam dwie płachetce na drogę, ale coć to pomoże? innego
się nic ode mnie nie spodziewaj. Oszukany w nadziei smutny on
człowiek na jednym, szedł do drugiego, i mówił: pomnij
przyjacielu jakom cię czcił, i com dla ciebie czynił: teraz po
tobie przyjaźń poznać mam, w ciężkim ucisku moim. a on mu rzekł:
mam co z sobą sam czynić, trudno mi się sprawami twymi bawić:
mogę z tobą trochę iść, wszakżeć nic nie pomogę, wnet się do
domu wrócić muszę. Obaczył jako i na drugim się omylił, a jako
dobrodziejstwa jego niewdzięcznością się oddały. i narzekając
bieżał do onego trzeciego, o którego mało dbał, ani go wesela
swego uczestnikiem czynił, i mówił: wiem iżem ci nic albo mało
przyjaźni pokazywał, większą daleko innym którzy mnie teraz
opuścili: wszakże cię proszę pomóż mi co możesz, boć na mnie
wielka przygoda. a on przyjaciel wesoło go przywitał i mówił:
znam cię za miłego przyjaciela, to coś dla mnie acz niewiele
czynił, hojnieć nagrodzić chcę, bądź dobrej myśli, ja pójdę
z tobą do króla, rzecz twoją dobrze sprawię, i nie dam cię w moc
twoim nieprzyjaciołom. Jako był pocieszony on stroskany, a jako na
swą niebaczność narzekał, iż tak wiernego przyjaciela lekce
sobie ważył, a one zdradliwe tak bardzo miłował. i uczynił
wszytko co rzekł on trzeci. szedł z nim, wyprawił go u króla i
wolnym uczynił. Tej przypowieści taki jest wykład: Pierwszy
przyjaciel, są pieniądze i majętność świecka, dla której
człowiek tak wiele czyni i cierpi. a gdy pozew od króla, to jest
śmierć, przyjdzie, ledwie ze wszystkiego co ma, by miał i
królestwo, koszulę i płachtę do grobu weźmie. Drugi przyjaciel
jest mąż, żona, dzieci, powinowaci, dla których człowiek i
grzechu nabywa, i tak je miłuje, że sam na się i na zbawienie swe
nie pamięta. ci czasu śmierci jedno do grobu doprowadzą, a z nami
na sąd Boży nie pójdą, ani nas zastąpią. i wnet swego pilnując,
po śmierci nas zapominają. Trzeci przyjaciel, na któregośmy nie
bardzo łaskawi, a ledwie kiedy nań pamiętamy, są dobre uczynki,
jałmużna, i inne cnoty, miłość, nadzieja. Te z nami idą, i od
nieprzyjaciół którzy nas porwać chcą, bronią, jako świadczy
pismo, i u Boga za nas się na sądzie jego wstępują.
Czwarta
przypowieść: iż się wczas opatrywać na przyszłe po śmierci
przygody potrzeba pókiśmy tu w ciele. Było jedno miasto, w którym
mieszczanie taki mieli zwyczaj: brali sobie króla jakiego z obcych
ludzi, który praw ich i zwyczajów nie wiedział. któremu przez rok
dopuścili wszystkim władać, i w rozkoszy w jakiej chciał żyć, a
skoro rok minął, wzburzyli się nań, i nago po mieście
prowadzonego na jeden wysep pewny odsyłali, gdzie głodem i nędzą
umrzeć musiał. Trafiło się iż obrali bacznego, który rozkoszy
się nie wdając, pytał się o zachowaniu i obyczajach poddanych
swoich. i nalazł wiernego jednego, który mu o krótkim jego
panowaniu oznajmił. a on mądrze o sobie poradził, póki miał
wszystko w ręku, posyłał wszystkie dostatki na on wysep na który
wygnany być miał. i gdy rok minął, i jego także jako innych na
ono miejsce wygnano: miał się dobrze, a nędzy żadnej którą inni
nieroztropni cierpieli, nie uznał. Wykład tej przypowieści taki
jest: Miasto, jest ten świat, mieszczanie są czarci którzy nas do
rozkoszy pobudzają, a o przyszłych przygodach myśl wybijają. rok
on jest czas żywota naszego. wygnanie jest śmierć. Dobry rozum ten
jest, aby człowiek znał, iż tu krotko trwać ma, dobra te świeckie
idą od jednego do drugiego, a szczęście się mieni, i nic nie masz
trwałego na świecie. Tamże gdzie iść po tym krótkim żywocie
mamy, skarby i dobra które są w ręku, obracajmy, tam je przez ręce
ubogich zanośmy, tam nas doczekają, bo to Chrystus płacić tam
hojnie będzie, a oni którymeśmy tu dobrze czynili, przyjmą nas do
przybytków swoich. a kto o się nie dba, a na niniejsze się
szczęście omylne i krótkie spuszcza, głodem zdechnie, to jest, na
wieczne potępienie pójdzie.
Piąta
przypowieść: na głupstwo tych którzy dobre
nauki mając, pełnić ich zapominają. słowika jeden łowiec
uchwycił, i zabić a zjeść chciał. a ptaszek się modlił mówiąc:
nie najesz się mną, wiesz żem mała rzecz: puściszli mnie nauczę
cię trzech rzeczy któreć się w wielki pożytek obrócą. a on się
zdumiawszy na jego mowę, obiecał go puścić jeśli mu co takiego
powie. i rzekł słowiczek: Nigdy się o to nie kuś czemu nie
zdołasz. nie żałuj tego co się wrócić nie może. a rzeczom
niepodobnym (u ludzi) wiary nie daj. a łowiec bacząc mądre słowa,
puścił ptaszka. który chcąc doznać jeśli on człowiek pomni na
to czego się nauczył: rzekł do niego: Źleś sobie poradził: byś
wiedział jaki skarb w sobie mam, nigdyby mnie był nie puścił. bo
jest we mnie droga perła, jako strusie jajo wielka, z którejby się
był wzbogacił. usłyszawszy to łowiec bardzo się frasował, i
rzucił się w górę chcąc słowika uchwycić, i prosił go aby się
do niego wrócił. a ptaszek rzekł: terazem poznał iżeś bardzo
głupi, a wszystkoś com cię nauczył, przestąpił. boś się o
rzecz nad siłę twoją pokusił, chcąc mnie chwytać. i żałujesz
tego co się wrócić nie może, i rzeczyś niepodobnej uwierzył.
jako ja tak mały będąc, mogę mieć tak wielką perłę w sobie,
większą niżlim sam jest?
Szósta
przypowieść: iż za cnotą Bóg daje dostatek. Bogaty
jeden ojciec syna żenił, i raił zań zacną i wielkiego domu z
urodą i z wielkim posagiem pannę: a syn jej nie chcąc, uciekł od
ojca, i przyszedł w drodze upalony od słońca w dom jednego
ubogiego człowieka, który miał jedyną córkę. która wesoło
robiła, a śpiewała pieśni chwaląc Pana Boga ustawicznie i z
uprzejmego serca. i dziwując się on młodzieniec spytał jej: będąc
ty tak uboga i nędzna jakoś tak wesoła, a za co gdy nic nie masz
tak pilnie dziękujesz Panu Bogu? A ona rzekła: aza nie wiesz kto za
mało Panu Bogu dziękuj, ten za wdzięcznością wielkie rzeczy od
niego bierze. jam tego pewna, iż będęli mu za małe dobrze
służyła, większe mnie nie chybią. ku temu te rzeczy doczesne
mają źli i dobrzy, i z nich mała jest i krótka pociecha, a drugdy
większy kłopot: a przedsię mającym je i nie mającym jeden
koniec. mnie Pan Bóg dał małe: ale one które są wieczne i
najdroższe, te mi Pan Bóg dał wielkie i nigdy nieoszacowane, iż
mnie Pan Bóg na obraz swój stworzył, iż mi miłosierdzie swoje i
łaskę otworzył, i krwią mnie swoją odkupił, i niebo mi a
królestwo po śmierci obiecał. w tym gdy z każdym najbogatszym
zrównam, a jako się wydziękować takiemu dobrodziejowi mogę? a
gdybych i tego co mogę nie czyniła, jakąbych wymówkę miała? To
słysząc on bogaty młodzieniec rozmiłował się cnoty, mądrości
i nabożeństwa panny onej ubogiej, i prosił jej sobie za żonę:
ojciec się dowiedziawszy, iż był bogatego i zacnego ojca syn, dać
mu jej nie chciał. a on tak się długo jej domagał, iż i przy nim
mieszkać i na ubóstwie jego przestawać, i w takiej jako on sukni
ubogiej chodzić obiecał: widząc on ubogi iż statecznie się onej
jego córki domaga, a dla samej tylko cnoty jej, dał mu ją za żonę.
a wprowadziwszy go do komory, ukazał mu takie skarby i dał, jakich
nigdy nie widział, ani się ich tam spodział. i był i nad ojca
swego i nad inne bogatszy i sławniejszy on młodzieniec, który nie
bogactwa ale cnoty w małżeństwie szukał. Ta przypowieść tak się
wykładać może: Ta uboga córka jest święta czystość, z którą
kto się w ubóstwie ożeni, wielkie w niebie skarby najduje. Możesz
też tej przypowieści albo historii użyć na rozmaite nauki.
1 Lb 23-24.
Subskrybuj:
Posty (Atom)