Najeźdźcy,
Panie, splądrowali Twój dom. Cudzoziemcy przyszli i zagrabili Twoją
ziemię. O, my nieuważni, nie upilnowaliśmy Twego daru dla nas. Nie
doceniliśmy skarbu, jaki od Ciebie mamy. Więc obce języki do nas
przyszły z ziem dalekich i ziem nieznajomych. Cóż począć mamy w
całej naszej nędzy? Zasłużyliśmy na to, pogardziliśmy Twoim
darem. Wołać tylko możemy: „Zmiłuj się nad nami! Przebacz
naszą ślepotę i przyjdź ze swoim światłem. Pozwól nam
przejrzeć na nowo i wykryć kryjówki lisów. Nie daj nas na pastwę
ślepej niedorzeczności. Daj światło mądrości i uwolnij od
błędu”.
Cudzoziemiec
do nas przyszedł ze swą kłamliwą dobrocią. Język jego sam go
zdradził, bo nie mówił po ludzku. On ma dobro, ale swoje. Nie chce
się nim dzielić. Sam się chwali i pyszni mądrością. Patrzy w
siebie i się cieszy. Mówi: „podziwiajcie”. Urzeczeni jego
pięknem, patrzą biedni i przychodzą do stóp jego, by usłyszeć
słowo. Ale to słowo jest dla niego, tylko jemu jest wiadome. Mówi
tobie, słyszysz, ale pojąć nie możesz. Nie pojmujesz i nie
pojmiesz, bo te słowa nie dla ciebie. Z ducha samolubstwa wyszły,
nie zrozumiesz nigdy. Co dla siebie, to już nie dla ciebie.
Rozpoznaj to jasno. Bierz mądrość z tego słowa, które świeci
wszystkim. Słowo prawdy zniża się do ciebie i nie myśli nic o
sobie. Słowo prawdy daje ci się poznać przez twój własny język.
Ono zawsze jest dostępne wszystkim. To prawda oczywista.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz