poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Do uchodźcy

Kościół się psuje, Kościół upada. Czy więc wierni mają go opuścić i walczyć przeciw niemu? Byłoby to głupstwem. Ten Kościół od Boga pochodzi i do Boga należy. Został założony na wzór doskonałego Kościoła w niebie, prowadzonego przez doskonałego, wiecznego kapłana Jezusa. Pan Jezus ustanowił Piotra głową Kościoła, a Apostołów jego pasterzami. Im została przekazana władza wprost od Pana i przez nich jest utrzymywana. Ta władza nie może być im odebrana przez człowieka. Odebrać ją może tylko ten, kto sam ją nadał. Tylko Bóg może odebrać tę władzę, którą sam nadał ludowi Bożemu. Cóż więc począć, gdy ciało Kościoła się psuje? Jak temu zaradzić? Jest wielu takich, którzy podnoszą głos i chcieliby zaradzić. Stają pośród zgromadzenia, wyróżniają się i nadymają pychą. Wytykają wszystkie błędy innych, a swoje skrzętnie chowają. Zamiast leczyć, zatruwają. Zamiast spajać, rozdzielają. Nie wszyscy mają złe zamiary, ale brak im zrozumienia. Każdego jednak Bóg zapyta: „Kto dał ci moc, aby sądzić? Czy pytałeś mnie o pozwolenie? Chcesz zaradzić kościołowi, ale czy masz moc, aby zaradzić? Czy wiesz może, jak uleczyć jego rany? Siejesz zamęt i się oburzasz, ale jakie dajesz rozwiązanie? Jakim sposobem chcesz załatać podartą szatę Kościoła? Sam chodzisz rozdarty i nie jesteś w stanie załatać szaty swojej duszy, a chciałbyś łatać rzecz tak wielką jak Kościół? Czy to nie do Mnie należy ta władza? Czy to nie w Moich rękach jest ta moc? A może chcesz sobie przywłaszczyć to, co należy do Mnie? Czy jesteś w stanie ożywić choćby martwego komara? Jakże więc chciałbyś ożywić cały Kościół? Czyż nie wiesz, że to Ja jestem Ożywicielem i Dawcą Życia? Mam moc dać, mam moc i odebrać. Zrodziłem ciało, a w nim głowę i członki – wszystko w doskonałym porządku. Ciało zachorowało, a ty, mała bakterio, chciałbyś je uleczyć? Jeśli tak, dałbym ci tę władzę. Ale w tym trzeba polegać na Mnie, bo to Ja jestem Duchem, który ożywia to Ciało. Nic beze mnie się nie zrobi. Może chcesz to ciało zniszczyć? Może nie wierzysz, że Ja, Wszechmocny, mogę je uleczyć? Jak chciałbyś tego dokonać i po co? Czemu chcesz zabijać to, co jeszcze żyje? Czy nie żal ci Mego bolejącego ciała? Czemu nie szukasz raczej lekarstwa, aby je uzdrowić i ożywić? A skoro widzisz je umierające, to czemu je opuszczasz i zostawiasz w samotności, jak niewdzięczny przyjaciel? Czemu nie zatroszczysz się dobrze o opiekę nad tym umierającym ciałem? Czemu puszczasz w zapomnienie całą jego wcześniejszą świetność i nie zachowujesz pamięci o tym, co było w nim żywe, aby innym przekazać to prawdziwe życie, które niegdyś do niego należało i które zmartwychwstanie w właściwym sobie czasie? Odchodzisz ode Mnie, zostawiasz w Mojej chorobie, odejmujesz Mi siły, namawiasz do tego innych. Nie zostawiasz Mnie w spokoju. Rzucasz się jeszcze na Mnie i powiększasz Moje rany. Plujesz, bijesz, kopiesz, wyzywasz i namawiasz do tego innych. Śmiejesz się szyderczo i z gniewem wykrzykujesz. Czy tak się odwdzięczasz za Mą wcześniejszą dobroć? Czy nie masz choćby zlitowania nad męczącą Mnie chorobą? Jakże możesz być tak bezlitosny i okrutny dla Mnie, który tyle dobra ci wyświadczyłem? Czy cię nie karmiłem? Czy cię nie poiłem? Czy nie odziewałem? Czy nie pocieszałem? Teraz, w chwili trudu, kiedy nie masz już ode Mnie żadnej korzyści, zostawiasz Mnie. Pokazujesz tylko, że twa miłość nic nie była warta. Ja dawałem ci wszystko, ty nie dajesz nic. Nie mam od ciebie miłości. Z czym chcesz mi się pokazać, gdy zapukasz do Mych drzwi w Królestwie w niebiosach? Co zrobiłeś dla Mojego ludu? Odłączasz się i odszczepiasz, rozpraszasz wszystkie baranki i pozostawiasz bez pasterza. Za co cię mam nagrodzić, ty wieczny mącicielu? Co chcesz Mi pokazać? Jaką miłość? Miłujesz tylko siebie i szukasz własnych wygód. Nie znajduję w tobie żadnego poświęcenia, nic nie dajesz z siebie. Tylko zżerasz i pożerasz, nie dając nic w zamian. Wszystko to, co wziąłeś i nieprawnie przywłaszczyłeś, na twą głowę spadnie i będzie sądzić ciebie. Gdzie wtedy uciekniesz? Twój język dogoni cię wszędzie. Trzeba było nie odchodzić od Mych baranków i nie zostawiać ich wśród wilków. Czy to nie tobie też powierzyłem troskę nad Mymi barankami? A ty je zostawiłeś, zamiast je ratować. Czy wilk był dla ciebie aż tak straszny, że uciekłeś z pędem? Trzeba było zwrócić się o pomoc. Czy nie wiedziałeś, że Ja przepędzam wilki? Czemu samemu chciałeś zaradzić całej watasze wilków? Czy nie wiedziałeś o innych Moich pasterzach? Czemu chociażby u nich nie szukałeś pomocy? Czemu się oddzieliłeś i sam wszystkiemu chciałeś zaradzić? Moich pasterzy jest wielu. Czemu nie połączyłeś swych sił z nimi? To przez takich, jak ty Moje Ciało ginie. Nic nie robisz, siejesz tylko zamęt i spustoszenie. Nie masz w sobie krzty odwagi, aby stawić czoło wrogowi, więc uciekasz i uderzasz, głupcze, na całe stada owieczek ze swymi palącymi pociskami. Jak później chcesz, żeby życie było na ziemi, skoro niszczysz życie i siejesz spustoszenie? Nic nie dajesz, wszystko zagarniasz, jesteś tylko niszczycielem. Biada tobie i tobie podobnym! Nic po tobie nie zostanie i sam skończysz w nicości”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz