Kościół
się psuje, Kościół upada. Czy więc wierni mają go opuścić i
walczyć przeciw niemu? Byłoby to głupstwem. Ten Kościół od
Boga pochodzi i do Boga należy. Został założony na wzór
doskonałego Kościoła w niebie, prowadzonego przez doskonałego,
wiecznego kapłana Jezusa. Pan Jezus ustanowił Piotra głową
Kościoła, a Apostołów jego pasterzami. Im została przekazana
władza wprost od Pana i przez nich jest utrzymywana. Ta władza nie
może być im odebrana przez człowieka. Odebrać ją może tylko
ten, kto sam ją nadał. Tylko Bóg może odebrać tę władzę,
którą sam nadał ludowi Bożemu. Cóż więc począć, gdy ciało
Kościoła się psuje? Jak temu zaradzić? Jest wielu takich, którzy
podnoszą głos i chcieliby zaradzić. Stają pośród zgromadzenia,
wyróżniają się i nadymają pychą. Wytykają wszystkie błędy
innych, a swoje skrzętnie chowają. Zamiast leczyć, zatruwają.
Zamiast spajać, rozdzielają. Nie wszyscy mają złe zamiary, ale
brak im zrozumienia. Każdego jednak Bóg zapyta: „Kto dał ci moc,
aby sądzić? Czy pytałeś mnie o pozwolenie? Chcesz zaradzić
kościołowi, ale czy masz moc, aby zaradzić? Czy wiesz może, jak
uleczyć jego rany? Siejesz zamęt i się oburzasz, ale jakie dajesz
rozwiązanie? Jakim sposobem chcesz załatać podartą szatę
Kościoła? Sam chodzisz rozdarty i nie jesteś w stanie załatać
szaty swojej duszy, a chciałbyś łatać rzecz tak wielką jak
Kościół? Czy to nie do Mnie należy ta władza? Czy to nie w Moich
rękach jest ta moc? A może chcesz sobie przywłaszczyć to, co
należy do Mnie? Czy jesteś w stanie ożywić choćby martwego
komara? Jakże więc chciałbyś ożywić cały Kościół? Czyż nie
wiesz, że to Ja jestem Ożywicielem i Dawcą Życia? Mam moc dać,
mam moc i odebrać. Zrodziłem ciało, a w nim głowę i członki –
wszystko w doskonałym porządku. Ciało zachorowało, a ty, mała
bakterio, chciałbyś je uleczyć? Jeśli tak, dałbym ci tę władzę.
Ale w tym trzeba polegać na Mnie, bo to Ja jestem Duchem, który
ożywia to Ciało. Nic beze mnie się nie zrobi. Może chcesz to
ciało zniszczyć? Może nie wierzysz, że Ja, Wszechmocny, mogę je
uleczyć? Jak chciałbyś tego dokonać i po co? Czemu chcesz zabijać
to, co jeszcze żyje? Czy nie żal ci Mego bolejącego ciała? Czemu
nie szukasz raczej lekarstwa, aby je uzdrowić i ożywić? A skoro
widzisz je umierające, to czemu je opuszczasz i zostawiasz w
samotności, jak niewdzięczny przyjaciel? Czemu nie zatroszczysz się
dobrze o opiekę nad tym umierającym ciałem? Czemu puszczasz w
zapomnienie całą jego wcześniejszą świetność i nie zachowujesz
pamięci o tym, co było w nim żywe, aby innym przekazać to
prawdziwe życie, które niegdyś do niego należało i które
zmartwychwstanie w właściwym sobie czasie? Odchodzisz ode Mnie,
zostawiasz w Mojej chorobie, odejmujesz Mi siły, namawiasz do tego
innych. Nie zostawiasz Mnie w spokoju. Rzucasz się jeszcze na Mnie i
powiększasz Moje rany. Plujesz, bijesz, kopiesz, wyzywasz i
namawiasz do tego innych. Śmiejesz się szyderczo i z gniewem
wykrzykujesz. Czy tak się odwdzięczasz za Mą wcześniejszą
dobroć? Czy nie masz choćby zlitowania nad męczącą Mnie chorobą?
Jakże możesz być tak bezlitosny i okrutny dla Mnie, który tyle
dobra ci wyświadczyłem? Czy cię nie karmiłem? Czy cię nie
poiłem? Czy nie odziewałem? Czy nie pocieszałem? Teraz, w chwili
trudu, kiedy nie masz już ode Mnie żadnej korzyści, zostawiasz
Mnie. Pokazujesz tylko, że twa miłość nic nie była warta. Ja
dawałem ci wszystko, ty nie dajesz nic. Nie mam od ciebie miłości.
Z czym chcesz mi się pokazać, gdy zapukasz do Mych drzwi w
Królestwie w niebiosach? Co zrobiłeś dla Mojego ludu? Odłączasz
się i odszczepiasz, rozpraszasz wszystkie baranki i pozostawiasz bez
pasterza. Za co cię mam nagrodzić, ty wieczny mącicielu? Co chcesz
Mi pokazać? Jaką miłość? Miłujesz tylko siebie i szukasz
własnych wygód. Nie znajduję w tobie żadnego poświęcenia, nic
nie dajesz z siebie. Tylko zżerasz i pożerasz, nie dając nic w
zamian. Wszystko to, co wziąłeś i nieprawnie przywłaszczyłeś, na
twą głowę spadnie i będzie sądzić ciebie. Gdzie wtedy
uciekniesz? Twój język dogoni cię wszędzie. Trzeba było nie
odchodzić od Mych baranków i nie zostawiać ich wśród wilków.
Czy to nie tobie też powierzyłem troskę nad Mymi barankami? A ty
je zostawiłeś, zamiast je ratować. Czy wilk był dla ciebie aż
tak straszny, że uciekłeś z pędem? Trzeba było zwrócić się o
pomoc. Czy nie wiedziałeś, że Ja przepędzam wilki?
Czemu samemu chciałeś zaradzić całej watasze wilków?
Czy nie wiedziałeś o innych Moich pasterzach? Czemu chociażby u
nich nie szukałeś pomocy? Czemu się oddzieliłeś i sam
wszystkiemu chciałeś zaradzić? Moich pasterzy jest wielu. Czemu
nie połączyłeś swych sił z nimi? To przez takich, jak ty Moje
Ciało ginie. Nic nie robisz, siejesz tylko zamęt i spustoszenie.
Nie masz w sobie krzty odwagi, aby stawić czoło wrogowi, więc
uciekasz i uderzasz, głupcze, na całe stada owieczek ze swymi
palącymi pociskami. Jak później chcesz, żeby życie było na
ziemi, skoro niszczysz życie i siejesz spustoszenie? Nic nie dajesz,
wszystko zagarniasz, jesteś tylko niszczycielem. Biada tobie i tobie
podobnym! Nic po tobie nie zostanie i sam skończysz w nicości”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz